15 czerwca 2015

W jaki sposób zdobyć książki?

Pisałam już kiedyś o tym, jak facebook przydaje mi się do pamiętania o wielu rzeczach a także informuje mnie o ciekawych wydarzeniach i konkursach.
Dziś przyszły do mnie dwie nowe, pachnące nowością, pięknie wydane książeczki Wydawnictwa Zysk i S-ka: "Leśni bracia" oraz "Skarby leśnych braci" Weroniki Kurosz.


Książeczki wygrałam w konkursie zorganizowanym przez Wydawnictwo. Wystarczyło wykazać się odrobiną kreatywności i opisać ukochane zabawy z czasów dzieciństwa. Moja odpowiedź wraz z dwoma innymi spodobała się Wydawnictwu najbardziej i nagrodzili mnie tymi cudownościami.

27 maja 2015

Księga życia

Kocham książki. Tą miłość zaszczepili we mnie w dzieciństwie moi rodzice i zupełnie niechcący zresztą, wertując i czytając po dziesiątki razy te same ukochane historie nauczyli mnie czytać globalnie- miałam niecałe cztery lata, gdy byłam w stanie samodzielnie czytać gazety. 

4 maja 2015

Majówka i dzikie dźwięki

Majówka w tym roku była abstrakcją, która nie dotyczyła nas w żadnym stopniu. Ostatni czas jest dla nas bardzo szalony w związku z remontem w mieszkaniu, i przez te trzy dni staraliśmy się jak najwięcej spraw podgonić, żeby zlikwidować najgorszy bałagan jaki mamy już od czterech (!) miesięcy.

27 kwietnia 2015

Napis na ścianę



Z racji trwającego w naszym mieszkaniu remontu szukamy inspiracji na to, jak zaaranżować wnętrze w miarę możliwości "po naszemu", ale jak najtańszym kosztem- nie porywając się z motyką na słońce. Jest wiele rzeczy, które bardzo nam się podobają, ale ich zakup na chwilę obecną jest niemożliwy. Dlatego właśnie postanowiłam samodzielnie wykonać napis "LOVE" na ścianę do przedpokoju.

23 kwietnia 2015

Konkurs "Jestem nauczycielką przedszkola. Przemieniam świat."

W dzisiejszych czasach dzięki możliwościom technologicznym i dostępowi do Internetu można powiedzieć, że otwiera się przed nami świat. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki, nie trzeba wychodzić z domu, by zrobić zakupy, opłacić rachunki czy znaleźć odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Ale mimo to bardzo często mam wrażenie, że wszystkiego jest dużo i mało zarazem, ciekawych treści jest wiele i niewiele oraz jednocześnie łatwo i trudno do nich dotrzeć.
Staram się przeglądać tylko takie strony, które odpowiadają moim zainteresowaniom i oferują ciekawe informacje, konkursy i możliwości. Dlatego właśnie obserwuję stronę "Bliżej Przedszkola"- miesięcznika nauczycieli wychowania przedszkolnego. Bardzo często informują oni o ciekawych wydarzeniach, zawiadamiają o dostępnych konkursach oraz organizują własne. W konkursach znalezionych w Internecie czasami biorę udział. I czasami wygrywam.

12 kwietnia 2015

Kolorowa wydrapywanka

Przykładowa wydrapywanka- Internet
Uczestniczyłam ostatnio w warsztatach plastycznych Regionalnego Ośrodka Metodyczno-Edukacyjnego METIS organizowanych na terenie Bytomia- zresztą nie było to moje pierwsze zetknięcie z tym Ośrodkiem, kilkakrotnie miałam okazję brać udział w szkoleniach przez niego organizowanych- najczęściej są to krótkie, najwyżej pięciogodzinne warsztaty odbywające się popołudniami w dni powszednie- i to w bardzo dostępnej cenie. Ciekawa rzecz  dla nauczycieli chcących zaczerpnąć nowych inspiracji, ale także dla rodziców i studentów. Tematyka szkoleń jest różnoraka- ja tym razem wybrałam warsztaty plastyczne "Tajemniczy ogród- kolorowa wydrapywanka". 

22 marca 2015

Dlaczego wszystko na naszych talerzach ma żółty kolor?

Żółty kolor towarzyszy nam w kuchni już od dłuższego czasu. Właściwie wszystko zaczęło się od książki "Autyzm bez łez" państwa Radomskich. Przeczytałam ją w ramach mojej pracy w przedszkolu, gdzie byłam terapeutką- i zrobiła na mnie spore wrażenie. Przede wszystkim zachwyciłam się skrupulatnością, z jaką rodzice dziewczynki z autyzmem przygotowywali codzienne posiłki w ich diecie, która miała za zadanie wyeliminować zachowania autystyczne i oczyścić organizm. Była to prawdziwie rygorystyczna dieta, i to nie na kieszeń przeciętnego człowieka- prawda jest taka, że wszystko, co zdrowe i "ekologiczne" jest o wiele droższe i trudniej do tego dotrzeć- my z mężem dopiero poznajemy tajniki zdrowego odżywiania, stosując pewne zamienniki albo wykluczając niektóre produkty z naszej kuchni. Wszystko robimy stopniowo i bez żadnego przesadyzmu, żeby przyzwyczajać organizm do zmian- ale nie odmawiamy sobie także czasem "niezdrowego" jedzenia, bo naszym zdaniem wszystko jest dla ludzi, tylko z umiarem. "Żółty proszek" towarzyszy nam jednak niemal od samego początku, a jest nim kurkuma.


18 marca 2015

Kliknij i pomóż!




Każdy z Was słyszał zapewne o programach i kampaniach społecznych takich, jak Pajacyk czy Karmimy Psiaki. Pomóc można nie tylko wpłacając pieniążki na konto Fundacji- w wielu przypadkach wystarczy "kliknąć" w określone miejsce i to sponsorzy płacą za odsłonę strony. Jest to świetna alternatywa dla tych, którzy chcą pomóc, a nie bardzo mają jak, bo na przykład nie mają konta w banku, są nieletni, nie mają środków.

7 marca 2015

Wisiorek Iluzjonisty

Znacie cudowny film "Iluzjonista" z Edwardem Nortonem? Jeśli tak, zapewne pamiętacie niezwykły drewniany wisiorek ze zdjęciem przewijający się przez cały film...

Projekty 3D

Jedną z pasji mojego męża są programy do grafiki 3D. Można je podzielić na dwie grupy: programy techniczne i programy do grafiki użytkowej. 
Pierwsza przygoda mojego męża z programami tego typu miała miejsce na Uczelni, i od tego momentu cały czas pogłębia on swoją wiedzę w tym zakresie. Wszystko zaczęło się od Inventora, przez Solid Works, Catię aż na 3Ds Maxie kończąc. Tego ostatniego mąż używa bardziej do prezentacji swoich projektów. Poniżej przedstawiamy niektóre z jego prac. 

Projekty wykonane w Inventorze:

Zestaw perkusyjny

6 marca 2015

Pyszne racuchy z jabłkami

Podzielę się z Wami przepisem na pyszne racuchy z jabłkami. Może i jest to kaloryczne danie, ale raz na jakiś czas można sobie zafundować takie niebo w gębie. Smak racuszków rekompensuje w 100% ich "niedietetyczność". 
Kucharka ze mnie żadna, ale że mam męża łakomczuszka to lubię mu czasem dogodzić i zrobić coś dobrego. Ten przepis dostałam od mamy i zawsze się udaje, pod warunkiem, że wyrosną Wam drożdże (mnie czasem nie chcą rosnąć, ma ktoś jakiś pomysł, dlaczego?).

Woreczki ozdobne i pluszaki

Czasem lubię coś uszyć =) Mogą to być na przykład takie woreczki wykonane z myślą o tym, by służyły jako "opakowanie" do płatków zapachowych albo drobiazgów. Obie mamy dostały już tego typu upominki i były zachwycone. 
Szyłam także poszewki na poduchy albo mini maskotki dla przyjaciół.
A Wy co sądzicie?

Wojtusiowe smutki

Namówiona (zmuszona) przez swoich najbliższych wydałam w nakładzie 100 (!) egzemplarzy książeczkę terapeutyczną dla dzieci. Jest to krótka wierszowana historyjka o pulchniutkim chłopcu, z którego śmieją się dzieci w przedszkolu. Książeczka nie została wydana przez żadne wydawnictwo tylko wydrukowana w drukarni Progres na mój koszt, bardziej żeby spełnić marzenie aniżeli na tym zarobić. "Wojtusiowych smutków" nie można kupić w żadnej księgarni, posiadam je w swoim domu i chętnym osobom mogę podesłać, bo jeszcze mi troszkę egzemplarzy zostało.

Papierowy torcik ślubny

Pragnę podzielić się z Wami pomysłem, jak w niebanalny sposób można podarować Młodej Parze pieniążki, nie posiłkując się przy tym tradycyjną kopertą. Bez dodatkowych kosztów, samodzielnie jesteśmy w stanie wykonać taki oto torcik ślubny z papieru i wokół niego poprzyklejać banknoty- jest to estetyczny i pomysłowy sposób, jak przyciągnąć oko Młodej Pary i pozostawić im ładną pamiątkę "z jajem". Zresztą, zobaczcie sami.













Kartki okolicznościowe

Nic tak nie cieszy jak prezenty wykonane samodzielnie- to samo tyczy się kartek okolicznościowych. I wcale nie muszą puszczać melodii po ich otwarciu, być piękne i błyszczące. Wystarczy odrobina serca i pomysłu żeby komuś sprawić przyjemność- samą myślą, że kartka została wykonana specjalnie dla niego, i nikt na świecie nie dostał takiej samej! 
Poniżej kilka moich pomysłów:

Koralikowy zwierzyniec

Niektórzy patrząc na zrobione przeze mnie zwierzątka z koralików dziwią się, jak można mieć do tego cierpliwość. A wbrew pozorom nie jest to wcale takie trudne, choć bardzo czasochłonne. Najprostszą jak dla mnie formę, czyli myszki, wykonywałam z dziećmi podczas mojego wolontariatu w Świetlicy Środowiskowej: była to świetna terapia dla niektórych agresywnych dzieci, które jednak musiały wykazać się odrobiną chęci, spokoju i motywacji, aby osiągnąć wymarzony cel. Dodatkowo ćwiczyły swoje dłonie przy nawlekaniu drobnych elementów oraz LICZYŁY rządki- a niektórym sprawia to trudność. A ile było zachwytu i dumy po wykonaniu myszki! I te pełne zachwytu głosy na drugi dzień: <<Nikt mi w szkole nie wierzył, że zrobiłem to sam!>>
Polecam tą formę zajęć edukacyjnych dla dzieci od około piątego, szóstego roku życia. A poniżej prezentuję swój własny zwierzyniec. Oczywiście chętnych do nabycia zwierzaków zapraszam do kontaktu, tak samo tych, którzy chcieliby się nauczyć je wykonywać - służę pomocą i radą!

Bransoletki z koralików

Mój mąż i ja mamy ze sobą wiele wspólnego: lubimy tą samą muzykę, filmy, interesujemy się astrofizyką oraz podróżujemy i robimy zdjęcia. Ale każdy z nas ma dodatkowo swoje małe pasje. Mój mąż uwielbia projektowanie i budowanie modeli w 3D- w programach CAD i 3DsMax. Ja natomiast wolę bardziej "babskie" robótki: czasem coś wyszywam, wyklejam, nawlekam koraliki, piszę... Zamierzamy pochwalić się niektórymi naszymi pracami na tej stronie. Gdyby komuś coś wpadło w oko zapraszamy do skontaktowania się z nami. Może akurat sprawimy sobie nawzajem radość? =)

Poniżej prezentuję wykonane przeze mnie bransoletki z koralików i żyłki.

4 marca 2015

Zlot Pin Collectors

W październiku 2014 roku odbył się pierwszy Zlot Pin Collectors w krakowskim Hard Rock Cafe. Był on też pierwszy dla nas, gdyż wcześniej nie mieliśmy okazji uczestniczyć w żadnym takim przedsięwzięciu. Na Zlot przyjechało sporo kolekcjonerów przede wszystkim z Niemiec, ale byli też między innymi Słowacy. Nigdy w życiu nie widzieliśmy na raz tylu przypinek! Ludzie mają naprawdę całe kolekcje NA WYMIANĘ, a w domu w piwnicy trzymają już te właściwe przypinki, niejednokrotnie nadając im honorowe miejsce w gablotach na ścianie. Dla niektórych jest to pasja na miarę życia- prawie cały czas są w podróży, odwiedzając poszczególne Hard Rocki na całym świecie, przybywając na Zloty i otwarcia nowych restauracji. Poznaliśmy kilku naprawdę niezłych szaleńców =) I pozostaje tylko pytanie: skąd oni biorą na to wszystko pieniądze?????

Nasza kolekcja przypinek

Wszystko oczywiście zaczęło się od jednej przypinki. Mój mąż dostał ją w prezencie od kuzyna, i była to gitara. Bardzo szybko połknął bakcyla i przy okazji podróży do różnych miejsc przywoził sobie kolejne przypinki, a po jakimś czasie zaczęli mu je prezentować znajomi i rodzina.
Hard Rock Cafe to sieć restauracji. Obecnie działa ich około 175 w ponad 50 krajach, w tym trzy znajdują się w Polsce: w Warszawie, Krakowie i Gdańsku. Bardziej niż z jedzenia sieć ta znana jest z niepowtarzalnego klimatu, jaki panuje w każdej z tych restauracji: Hard Rock szczyci się największą kolekcją muzycznych pamiątek podarowanych od baaaaaaaardzo znanych ludzi na całym świecie.
Kolekcjonowanie przypinek do tanich hobby nie należy, ale bardzo wciąga. Jest to okazja do poznania ciekawych osób przy okazji organizowanych przez restauracje Pin Eventów, a także posiadania pamiątek z wyjazdów do różnych miejsc. Co prawda zbieranie magnesów jest łatwiejsze, gdyż w każdym miejscu można taki zakupić, ale przypinki także spełniają swoją funkcję i dają dużo radości. Poza nimi w swoich zbiorach posiadamy także pałeczki perkusyjne, brelok, torbę, kolczyki, bransoletkę, koszulki i kapelusz. Ale to właśnie kolekcją przypinek chcemy się z Wami podzielić.

Budapeszt

Węgry odwiedziliśmy na bardzo krótko, bo nasz spacer po Budapeszcie trwał zaledwie 3 godziny, ale i tak udało nam się zobaczyć wiele ładnych zabytków. Na szczęście daleko Węgry nie leżą, więc na pewno wpadniemy tam jeszcze na dłużej. Miasto jest przepełnione pięknymi budynkami z zapierającymi dech w piersiach zdobieniami. Zawsze zastanawiało nas, jak kiedyś chciało się robić takie cuda tym ludziom... Dziś mamy architekturę totalnie minimalistyczną (dzięki temu tanią co prawda). 
W Budapeszcie odwiedziliśmy tylko główne deptaki i ulice, nie zapomnieliśmy także o Hard Rocku. Warto zawsze odnaleźć Centrum Informacji Miejskiej, gdyż niejednokrotnie oferuje ono bezpłatne (lub bardzo tanie) mapki z naniesionymi zabytkami w obrębie najbliższej okolicy. My robimy tak za każdym razem!



Bukareszt + Sighișoara

Rumunia! Niedoceniany kraj i często utożsamiany z żebractwem i biedą. Nic w tym dziwnego, skoro często ludzie używają złej nomenklatury. Kraj niczym nie różni się od Polski. Ma tak samo ciekawą historię jak i ciekawe zabytki. Również jest usiany zamkami jak Polska. Warto tu przyjechać i zwiedzić, szczególnie że my, Polacy, mamy bardzo dobrą opinię wśród Rumunów, o czym mieliśmy się okazję przekonać.

Sozopol

Bułgarię potraktowaliśmy rekreacyjnie i odwiedziliśmy miasto, do którego mój mąż miał okazję przyjechać kilka razy jako dziecko. Dopiero tam poczuliśmy prawdziwe zmęczenie naszą podróżą i zamarzyło nam się pozostać w tym miejscu chociaż na trzy dni, pochodzić wieczorami deptakiem i powylegiwać się na plaży... Następnym razem będziemy pamiętali, aby tak obmyślić trasę, żeby był czas na takie naładowanie akumulatorów choćby przez dwie noce. 



Istambuł

W Turcji byliśmy nastawieni na następujące rzeczy: zobaczyć jak najwięcej, znaleźć miejscowe Hard Rock Cafe no i trafić do naszego gospodarza z couchsurfingu. 
Fakty przedstawiają się następująco: Turcja ma około 70 mln mieszkańców, z czego w samym Istambule mieszkał około 15 mln. To aż o 5 mln więcej niż w całej Grecji! I dało się tą liczbę zobaczyć. Główna arteria miasta składała się z sześciopasmowej trasy szybkiego ruchu, a w jej środku, dzieląc trasę na trzy pasy w każdym kierunku, znajduje się bus pas. W całej tej infrastrukturze z każdej strony towarzyszą drogi dojazdowe, często dwupasmowe. Jechaliśmy trasą około 60 - 80 km/h, zatrzymywaliśmy się dwa razy pytając o drogę i dotarcie do mniej więcej połowy miasta zajęło nam około godziny. Niestety czasu mieliśmy jak zwykle mało, więc udało się je zobaczyć tylko pobieżnie. Nacieszyliśmy jednak oczy obcą kulturą.






3 marca 2015

Ateny + Saloniki

Grecja przywitała nas znajomymi widokami kościołów oraz lubianych w Polsce wędrownych bocianów. Pędząc przez kraj starożytnych herosów przemierzyliśmy około 1100 kilometrów dzięki dobrym drogom. Co prawda też były w budowie, ale organizacja prac remontowo- budowlanych była zorganizowana lepiej niż w Albanii czy Macedonii.
Gdybyśmy wybrali się z wycieczką specjalnie na Akropol, bylibyśmy zawiedzeni. Nie dość, że był w remoncie, to jeszcze ilość turystów skutecznie uniemożliwiała swobodne rozejrzenie się czy zrobienie zdjęcia. Jednak takie wyjazdy jak nasz mają swoje dobre strony: co prawda człowiek jest niemiłosiernie zmęczony i może nie zwiedzi wszystkiego dokładnie, ale przynajmniej ma ogląd, gdzie chciałby jeszcze wrócić, i nie jest mu żal, że jakiś przystanek po drodze nie spełnił jego oczekiwań.


Saranda

Niestety, Albania była jedynym państwem, które nam nie wypaliło podczas naszego wyjazdu. Z racji dużych odległości pominęliśmy stolicę, jedynie przez nią przejeżdżając, a Saranda okazała się miastem wypakowanym hotelami, w którym nie znaleźliśmy nic ciekawego. Nie mieliśmy też za dużo czasu na szukanie, ponieważ zmęczenie nam doskwierało, a drugiego dnia czekała nas długa droga do Aten. 
Albania jest krajem budującym się; wiele miejsc jest także opuszczonych jak w innych rejonach Bałkanów, ale tam gdzie się tylko da ściągają turystów. 
Jeżeli odpowiada Wam klimat hotel->plaża->knajpka->hotel to Saranda jest idealnym miejscem. Dla nas, osób żądnych widoków i atrakcji, niestety nie sprawdziła się zupełnie.



Skopje + Ohrid

W Macedonii, w Skopje, tak jak pisałam zetknęliśmy się z największym kiczem architektonicznym. Miasto, które swoim budownictwem na obrzeżach nie różni się niczym od innych zwiedzonych miast, w swoim centrum posiada niespotykane zestawienie fontann, budynków i innych ozdób. Za to jego stara część przypomina bardziej Sarajewo i jego turystyczne, wąskie uliczki. Stare miasto Ohrid przywitało nas natomiast ślicznymi uliczkami i twierdzą na szczycie góry, z której można było podziwiać niesamowite widoki.

Zapraszamy na zwiedzanie Skopje (twierdza wygląda ładnie tylko z daleka, gdyż z bliska okazuje się, że jest zamknięta  na cztery spusty a w środku rośnie niezliczona ilość krzaków i zielska):

2 marca 2015

Prisztina

O Kosowie napisałam już sporo, więc teraz nie pozostaje mi nic innego jak je Wam pokazać. Przy okazji możemy polecić Hostel ISTAMBUŁ w którym zatrzymaliśmy się na noc: bardzo skromne ale i niedrogie miejsce prowadzone przez starszego mężczyznę. Nie dajcie się zwieść pozorom, ten pan perfekcyjnie mówi po angielsku! Jedynym minusem Hostelu jest dojazd w godzinach południowych: trzeba przecisnąć się przez zatłoczony targ, oraz bliskie sąsiedztwo z meczetem którego śpiewy mogą obudzić Was w środku nocy. Żadna przykrość nas tam jednak nie spotkała. Podróż ta udowodniła nam, jak mało wiemy o tym obszarze i jakimi byliśmy dzikusami, podróżując po tym terenie. Dacie się oprowadzić? =)

Herceg Novi + Kotor

Czarnogóra zaskoczyła nas chyba najpiękniejszymi górskimi widokami. Krajobraz nadmorski również jest tam przepiękny, ale górskie serpentyny pnące się wysoko, wysoko ujawniły nam zapierające dech w piersiach widoki.

Przywieźliśmy zdjęcia z dwóch miast a także z "dróg krajowych" zawieszonych na zboczach gór. My bardzo tęsknimy do tych miejsc i wciąż jesteśmy nimi oczarowani... A Wy?

Herceg Novi:

Nasz staruszek dużo przeszedł podczas tej podróży =)


Sarajewo + Mostar

W Bośni i Hercegowinie mielimy niestety czas na zwiedzenie tylko dwóch miast: Sarajewa i Mostaru. Z racji serpentyn jakie mieliśmy do pokonania o mały włos nie musieliśmy zmienić planów. Udało się nam jednak zrealizować wszystko to, co zamierzaliśmy, dzięki dobrej organizacji i przymusowemu noclegowi na parkingu. 


Sarajewo to miasto wielokulturowe zarówno dziś, jak i w byłej Jugosławii. Po jednej strony ulicy zobaczymy meczet, a po drugiej kościół. W całym kraju możemy spotkać wiele opuszczonych budynków stojących w centrach miast.



Mapa-zdrapka

Ostatnio w sklepie Pewex znaleźliśmy świetną rzecz dla takich włóczykijów, jak my: mapę-zdrapkę. Wygląda ona tak:

Nowy Sad + Belgrad

W Serbii zwiedziliśmy dwa duże miasta: Nowy Sad i Belgrad. Nowy Sad przywitał nas bardzo ładnym rynkiem i przyjemny deptakiem, natomiast Belgrad pokazał swoje kontrasty w całej okazałości. Jest to miasto, w którym na pierwszy rzut oka jakiś pijany architekt chciał dać upust swojej kreatywności... Jednak jak dowiedzieliśmy się od goszczących nas mieszkańców, przyczyną jest to, że Belgrad w ciągu swojego istnienia był wielokrotnie równany z ziemią. Sprawdźcie sami!

Nowy Sad:

Opatija + Rijeka + Zagrzeb

Chorwacja... Ahh, Chorwacja... Jest równie piękna i malownicza co Słowenia. I nie tylko nadmorskie miejscowości, ale także stolica zrobiły na nas duże wrażenie. Dajcie się zabrać na małą przechadzkę!

Wiedeń nocą + Ljubljana + Piran

Wiedeń stał się początkiem naszej podróży poślubnej, gdzie dotarliśmy późnym wieczorem a w dalszą podróż wyruszyliśmy już z samego rana. Z naszymi gospodarzami z couchsurfingu wybraliśmy się jednak na krótki spacer po mieście.